Najpopularniejsze wyposażenie opcjonalne w nowych samochodach
2021-01-29
Żyjemy w dziwnym zakątku świata, w którym klimatyzacja wciąż nie jest w samochodach standardem. To więc oczywiste, że klima właśnie będzie najpopularniejszą opcją dodatkową, ale za co jeszcze klienci salonów chętnie dopłacają? Część tych opcji może naprawdę zaskakiwać!
Dopłata za lepszy wygląd – zawsze chętnie
I w niższym, i w wyższym segmencie cenowym nabywcy chętnie dopłacają za opcje dodatkowe wpływające tylko (albo głównie) na estetykę. Tak, są wciąż samochody, w których standardem są klamki czarne, a nie w kolorze nadwozia (i to na tyle ważne, że jeśli rozkodować VIN na https://bestvin.pl/, to zostanie to zaznaczone na pierwszych pozycjach). Poza tym podmienia się koła – nawet na takie w tym samym rozmiarze, byle mieć alu, zamiast stalowych. Czy to wpływa na funkcjonalność? Zdania są podzielone, ale co do wyglądu różnicy zdań nie ma.
Są segmenty, w których płacisz za bezpieczeństwo
W autach z dolnej półki cenowej – tutaj wsławiła się przede wszystkim Dacia, ale też Opel niektórymi swoimi podstawowymi modelami – montowane są w standardzie dwie poduszki (Dacia w jednym z popularnych modeli dawała w standardzie tylko jedną). Pozostałe były dostępne za dopłatą. I w sumie można by nawet pomyśleć, że jeśli w aucie będą tylko dwie osoby, to po co poduszki z tyłu, ale serio? W XXI wieku dopłacać mnóstwo za coś tak podstawowego?
Od zawsze – za lakier
Dopłata za metalik to jeden z najdziwniejszych wynalazków, zwłaszcza że są modele, które niemal nie mają wersji w innych malowaniach. A że cena tego “luksusu” nie jest niska, to wiele osób w zasadzie już nawet nie uznaje tego za opcję, tylko za sposób na to, żeby w katalogu zaprezentować zaniżoną cenę, za którą i tak się samochodu kupić nie da. Znów – o ile dopłata za dziwactwo w stylu lakieru perłowego byłaby jeszcze zupełnie normalna, to już dopłacanie za metalik, który technicznie droższy nie jest, budzi pewne zdziwienie.
Więcej funkcji komputera
Dawniej dopłacało się już do tego, żeby komputer był. Dziś zwykle jest on standardem, za to płaci się grube pieniądze, żeby zostały odblokowane niektóre jego funkcje, które są niedostępne w podstawowym wariancie. To oczywiście opłaty niewspółmiernie wysokie w stosunku do czasu, jaki trzeba poświęcić na włączenie obecnych skądinąd w oprogramowaniu funkcji, ale próba stworzenia na siłę różnic między wersjami wyposażenia doprowadziła do takich patologii.
Lepiej się siedzi, więcej się płaci
Sprawdzając auta na carvertical.com/pl można od razu odróżnić specjalne wersje wyposażenie. Czy to będzie S-line, M-pakiet czy TI, jest to prawie zawsze konkretna wartość, bo wiąże się z zestawem różnych opcji dodatkowych. Jako opcję w nowych autach można natomiast wybrać sobie przeniesienie tylko wybranych rozwiązań z tych serii specjalnych do niższych wersji – w TI to będą na przykład srebrne lusterka, a w M-pakiecie zmiana foteli. To nie zawsze zmiany o charakterze funkcjonalnym – dopłaty wymaga nawet zdjęcie (lub założenie, to zależnie od auta) oznaczeń na klapie: marki czy wersji silnikowej. To ostatnie budzi u wielu osób spore zdziwienie, ale tak – to, czy na klapie będzie nazwa marki i modelu, może zależeć od tego, czy dopłaci się do zamówienia w salonie.
Artykuł sponsorowany